Nowy Rok o trzy godziny za szybko,
czyli najpierw było lotnisko.
Wylądowaliśmy później niż było to zaplanowane. Była godzina 18'sta. Biegiem "przelecieliśmy" niekończące się korytarze dubajskiego lotniska.
Prawie tak samo imponujący, jak ogromne, pozłacane palmy, stojące sobie, jak gdyby nigdy nic, w korytarzu pomiędzy jednym, a drugim terminalem. A to jest dopiero początek naszej wizyty w Dubaju.
Z ważniejszych informacji:
- Polacy nie muszą już kupować wizy do Emiratów Arabskich (dotychczas był to koszt ok. 400zł),
- trzeba przygotować się na długie kolejki (minimum godzina stania) przy kontroli imigracyjnej, podczas której pracownik skanuje nasz paszport i oko. Warto stawać w kolejce, gdzie jest dużo Europejczyków, wtedy jest krócej. Tam, gdzie jest dużo osób z krajów wschodnich, dłużej się stoi, ponieważ najczęściej przybywają oni do pracy i ich papiery są dłużej sprawdzane.
Lotnisko w Dubaju |
W trakcie kontroli paszportowej zdarzyła się nam ciekawa historia. Jestem niezamężną kobietą poniżej 30-tego roku życia. Dlaczego to podkreślam? A no dlatego, że naczytałam się na forach tysiące różnych opinii na temat szariatu i tego, czy w ogóle zostanę wpuszczona do kraju, ze względu na brak męskiego opiekuna z mojej rodziny, tzn. ojca lub brata. Nie mam męża, ale byliśmy z chłopakiem, więc... uknułam mały małżeński spisek w razie W(ypadku). Kupiłam pierścionki z Rossmann'a, które wyglądają na nówka funkiel obrączki, jak z obrazka.
Plan był taki, że w razie czego, powiem, że jesteśmy na "honeymoon", a jeszcze nie zmieniłam nazwiska (co jest normą dla kobiet arabskich, które po ślubie bardzo często zostają przy nazwisku panieńskim).
W każdym razie, jak tak sobie staliśmy w kolejce, to zobaczyłam, że rodziny podchodzą do kontroli razem. Żeby nie musieć kłamać, zdecydowaliśmy, że każde z nas podejdzie osobno i najwyżej zobaczymy co się stanie. Cały czas za nami stało starsze, arabskie małżeństwo, co chwilę na nas spoglądali.
W końcu przyszła moja kolej. Nie powiem, czułam się lekko zdenerwowana. Niby logika podpowiada, że wszystko będzie okej, w końcu jesteśmy zwykłymi turystami, a przecież to miasto żyje z turystyki. Czemu niby mieliby mnie nie wpuścić? Pewnym krokiem podchodzę do kontuaru, pan odziany na biało, od niechcenia spogląda w moją stronę. Potem w paszport. Nic specjalnego się nie dzieje. Przynajmniej nie w mojej sytuacji... Nie byłam świadoma tego co wyprawia się zaledwie kilka kroków obok. Otóż mój chłopak, był w tym czasie wypychany z kolejki przez starsze, arabskie małżeństwo:
- wife? - palec mężczyzny skierowany w moją stronę
- go! wife! together! Frau! Frau!
Niczego nieświadoma, spokojnie odeszłam od stanowiska pracownika imigracyjnego. Tak samo przeszedł też "fake mąż". Zatem, do wszystkich kobiet podróżujących samotnie, z chłopakiem itd. Moim zdaniem, nie ma potrzeby stresować się przejściem granicznym. Wpuszczą was na pewno, chociaż oczywiście, jako, że kultura obcego kraju cały czas nas obowiązuje, lepiej nie okazywać sobie uczuć w miejscu publicznym. Nawet jeżeli jesteście małżeństwem.
Sylwester
Wsiedliśmy do bezzałogowego metra. Mieliśmy szczęście, od razu dostaliśmy się do przedziału GOLDEN, z którego widać tory z przodu. Tzn. jesteś dokładnie tam, gdzie normalnie siedzi maszynista, tylko go tam nie ma. Jest to metro naziemne, więc mogliśmy podziwiać miasto z góry, ale i z dołu, bo tam praktycznie wszystko jest wysokie, wyższe i najwyższe.
Jestem w trakcie montażu filmu, który pokaże cały nasz przejazd i fajerwerki sylwestrowe :)
Dojechaliśmy, razem z dzikim tłumem ludzi, pod najwyższy budynek świata - Burj Khalifa. To z niego miały wysypać się kaskady fajerwerków. Nasze pierwsze bliskie spotkanie z Dubajem. Stanęliśmy na jednej z zamkniętych autostrad, żeby móc podziwiać widoki. Była godzina 23. W Polsce, trzy godziny wcześniej, czyli nasi Rodacy dopiero zaczynali zabawę.
A jak ulice Dubaju w tym czasie?
Przygotowanie do Sylwestra. W tle, najbardziej popularne, białe auta. Z przodu piaski pustyni, poprzecinane rurami doprowadzającymi wodę do podlewania palm, które zostaną dopiero posadzone. |
Autostrada i sylwestrowi gapie. Póki co, tylko niektórzy trzymają tablety i komórki. |
Początek fajerwerków. Nas bardziej interesowało zachowanie ludzi. W tym momencie wszyscy robią zdjęcia i filmy pokazu sztucznych ogni. |
Co mnie zdziwiło najbardziej? Klimat. Było tak bardzo inaczej niż u nas. Ciszej. Bez śpiewów, muzyki, szampanów, przytulania i składania życzeń. Szczerze mówiąc nie wiedziałam czego się spodziewać. Ale tego się po prostu nie spodziewałam. Z jednej strony dobrze, że tego doświadczyliśmy, ale z drugiej strony zatęskniłam za tymi naszymi okrzykami radości, puszczaniem fajerwerków z każdego podwórka, tak, że wiadomo, że każdy świętuje.
W Dubaju, wszyscy byli spokojni, wpatrzeni w ekrany swoich najnowszych tabletów, z pojedynczymi okrzykami radości przy ładniejszych wybuchach.
Pokaz trwał tak z 20 minut. Czekaliśmy. Co będzie teraz? Co będzie się działo? Niewiele. Większość wsiadła do swoich samochodów i odjechała. Ogromna część zaczęła iść w stronę przystanku metra, które było zamknięte, więc tłumy stłoczyły się przy drzwiach. Reszta po prostu szła przed siebie, przy okazji robiąc sobie zdjęcia z czym popadnie (głównie przy rabatkach z żółtymi kwiatkami).
Jak skończyliśmy?
O godzinie 3, w hotelowym barze, wypiliśmy whisky z colą. Przegryźliśmy przekąskami w postaci popcornu, marchewki i ogórka. W końcu u nas jest teraz północ.
Hmmm...pierwsze slysze, zeby mlodych kobiet nie wpuszczano do Dubaja. Tez wlasnie bylismy i nie mialam na lotnisku zadnych przygod. Moze to jakies stare informacje, za czasow kiedy obowiazywala nas jeszcze wizy i kiedy do Dubaju w ogole bylo ciezko sie dostac, trzeba bylo miec zaprosze itd.
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem, że nie ma żadnego problemu, ale przed wyjazdem na forach internetowych znalazłam kilka historii o tym, że kogoś nie wpuszczono. Już nie wspominając o historii ze zgwałconą Norweżką, którą to historią straszy się ludzi przed Emiratami...
OdpowiedzUsuń